czyli raj utracony.
Ze smutkiem pożegnaliśmy Mostar i Sarajewo. Cztery dni spędzone w tym miejscu to zbyt krótko, by nacieszyć się miastem i jego niepowtarzalną atmosferą. A mimo to, chwile naszej bytności na długo zostaną w pamięci. Być może na zawsze.
Pragnęliśmy nieco odpocząć od zgiełku miast, więc pojechaliśmy nad wodospady Kravica, które położone są w iście disneyowskiej scenerii. Nazywane oazą wśród skał, swym widokiem zapierają dech. Majestatyczne, zielone wzgórza wypluwające z ogromną siłą krystaliczną wodę sprawiają, że człowiek czuje się bezbronny wobec sił przyrody.
I co z tego?
Człowiek potrafi wszystko. Są tacy, którzy to, co umieją najlepiej, to niszczyć. Niestety, Kravica była miejscem, w którym można było zaobserwować, jak człowiek swoim bezmyślnym postępowaniem doprowadza do dewastacji środowiska naturalnego.
Po przyjeździe, naszym oczom ukazały się tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy. Ludzie byli wszędzie. W jeziorkach, pod wodospadami, na tarasach, mostkach, schodach. Zajmowali każdy, nawet najmniejszy, skrawek ziemi, trawy, piasku. Dookoła słychać było płacz dzieci, nawoływania matek, kłótnie małżonków, biadolenie starszych osób. Liczne kafejki i bary wypełnione były po brzegi. A najgorsze miało dopiero nadejść. Było przedpołudnie. Armagedon się zbliżał.
Zdajemy sobie sprawę, że my również ten tłum tworzyliśmy, że przecież każdy tu przyjechał z podobnych przyczyn i kierowany takimi samymi pobudkami co my. Tylko po co ten zgiełk? Po co ten hałas w tak pięknym miejscu?
Służby parku kontrolują przepływ osób, ale zupełnie nad tym nie panują. Mieliśmy wrażenie, że dla nich im więcej turystów, tym lepiej. W takim razie, w tym systemie tkwi błąd. To poniekąd oczywista oczywistość.
Po bardzo krótkim pobycie, opuściliśmy tereny Parku Narodowego. Zrezygnowaliśmy z podziwiania cudów natury. Zapewne wybraliśmy nieodpowiedni moment na taką eskapadę. Możliwe, że o innej porze roku byłoby tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Szkoda, bo to niepowtarzalne miejsce niedługo może stracić swój urok.
Comentários