czyli życie w rytmie fado.

Znam wiele osób, które już były w Portugalii i stale chcą do niej wracać. Nie znam nikogo, kto nie odwiedził jeszcze tego kraju i nie pragnąłby do niego pojechać.
O tym, że Portugalia to nasza miłość, pisałam już podczas majówkowej krótkiej relacji z podróży na Półwysep Iberyjski. Muszę przyznać, że jesteśmy nad wyraz kochliwi i miejsc, które darzymy sympatią jest sporo, ale, gdy coś zawładnie naszym sercem, jesteśmy stali w uczuciach. Wiemy też, że w tej miłości do Portugalii nie jesteśmy osamotnieni. Zalotników jest wielu, a Portugalia jedna. Na szczęście dla wszystkich wzdychających ukradkiem oraz tych, którzy głośno się do tego przyznają, w kraju Vasco da Gamy znajdzie się miejsce dla każdego.
Po raz pierwszy wybraliśmy się do Portugalii, gdy nasza córka była w wieku przedszkolnym, więc naprawdę dawno temu. Jak zwykle przemierzaliśmy Europę z namiotem, zwiedzając po drodze Francję, Hiszpanię i… I na tym koniec. Diagnoza - ospa. O ile dziecku niewiele zagraża, o tyle dorosła osoba, oprócz widocznych śladów “zarazy”, może liczyć na szereg powikłań. Podróży nie dokończyliśmy.
Kilka lat później było drugie podejście, które zakończyło się sukcesem i wielką miłością. Zwiedziliśmy wówczas całą Portugalię, a właściwie jej najważniejsze miejsca (a tych ma naprawdę wiele). Była to podróż bardzo intensywna i, jak na Polaków przystało, w wiecznym biegu. A mimo to, uważamy tamten pobyt za bardzo udany i odkrywczy.
Były jeszcze kilkudniowe wypady do Lizbony, ale na całą Portugalię w rytmie fado i tempie slow zawsze brakowało czasu.
A teraz jesteśmy i się delektujemy. Ciasteczkami pastéis de nata, słoneczną pogodą, smacznym jedzeniem, cudowną przyrodą, zjawiskowym wybrzeżem, niesamowitymi zabytkami, wyjątkową muzyką… Spróbujcie dopisać własne.
Comments