czyli druga strona medalu.

W tej rozgrywce nie ma zwycięzców. Nikt nie wygrał, nikt nie stanął na podium, nikt nie zdobył medalu. Chyba, że pośmiertnie.
Sarajewo - olimpijskie miasto. Tylko nikt o tamtym Sarajewie nie pamięta. Tamtego Sarajewa już nie ma. Teraz to inna stolica, inny świat. Teraz jesteśmy w mieście wielu tragedii. W mieście, które było świadkiem zbrodni wojennych, masowych egzekucji, czystek etnicznych, religijnych.
Chodząc uliczkami, a właściwie jedną, od której odchodzą pozostałe, stale napotykamy miejsca, które przypominają o tragedii miasta. Ślady bestialstwa widoczne są w każdym zakątku. Nie sposób ich minąć, nie zauważyć. Trudno zapomnieć. Nikomu nie wolno zapomnieć.
Tym bardziej, że obecnie na naszych oczach toczy się kolejny dramat współczesnej Europy. Tragedia, która już zapisuje się w historii. Od muzułmańskiego sklepikarza otrzymaliśmy błogosławieństwo tylko dlatego, że jesteśmy Polakami. Nasz naród jest dobrze postrzegany - z ogromnym poświęceniem ratujemy potrzebujących i dajemy schronienie uciekającym przed wojną. Bośniacy wiedzą, ile znaczy taka pomoc.
Sarajewo budzi w nas mieszane uczucia. Z jednej strony smutek, z drugiej zachwyt. Stara część ma niepowtarzalny charakter i klimat. Mieszanka muzułmańsko-chrześcijańsko-judaistyczna korzystnie wpłynęła na ten skrawek miasta. I w tym miejscu spędzamy najwięcej czasu.
Chcąc poznać inne zakątki miasta wybieraliśmy się na tramwajową przejażdżkę. Im dalej od centrum, tym częściej pojawia się wrażenie, że tu czas zatrzymał się przed wojną domową. A może bolesne doświadczenia sprzed ćwierć wieku są jeszcze zbyt świeże? A może socjalistyczne monumentalne gmachy mają przypominać o czasach świetności dawnej Jugosławii? A może …? Wielu spraw nie rozumiemy.
Jasnym punktem i niewątpliwym walorem tej wyprawy była trasa kolejowa biegnąca doliną Neretwy wśród malowniczych wzgórz. Liczne tunele, kamienne mosty i wiadukty wiją się po stokach gór. Dodatkowym atutem (dla śpiochów nie do końca) jest to, że podróż do Sarajewa odbywa się wraz ze wschodem słońca, a powrotną drogę przemierzamy o zachodzie. Zarówno rano, jak i wieczorem towarzyszy nam wspaniałe światło, dodając uroku i tak już przepięknym widokom.
Comments