czyli chorwackie obrazy Goi.

Krk, a może Krka? Czy jedno i drugie?
Wybraliśmy pierwsze, ale nie zapuszczaliśmy się w głąb wyspy. Dojechaliśmy do pierwszej miejscowości nad zatoką Kvarner o nazwie Omišalj i już wiedzieliśmy, że wolimy to drugie. Po nocy spędzonej nad morzem ewakuowaliśmy się na ląd, by dotrzeć w rejony Parku Narodowego Krka.
Krystalicznie czysta rzeka płynie tutaj długim kanionem pokonując kaskady i tworząc efektowne wodospady. To spektakularne widowisko stworzone przez naturę jest tak hipnotyzujące, że można zatracić poczucie czasu.
Gdy opuszczaliśmy park było już późno. Aby być jak najbliżej Splitu, udaliśmy się w kierunku wybrzeża.
Droga wiodła przez dalmackie rejony, gdzie ślady bałkańskiej wojny widoczne są do teraz. Zniszczone domy straszą pozostałościami po otworach okiennych, a ściany pokryte dziurami po pociskach wzbudzają trwogę. Czasami opuszczone są całe wsie i miasteczka. Wyludnione tereny towarzyszą nam aż do wypalonych słońcem terenów winnic na Adriatyckiej Riwierze. Dopiero położone nad morskim wybrzeżem miasteczka tętnią życiem.
Okazuje się, że Chorwaci zaczęli obchody swojego święta narodowego - Dzień Zwycięstwa i Dumy Państwowej (Dan pobjede i domovinske zahvalnosti) oraz Dzień Obrońców Chorwacji (Dan hrvatskih branitelja). Cała Chorwacja hucznie świętuje rocznicę zwycięstwa nad serbskimi separatystami w wojnie z lat 1991-1995.
Wieczorny spacer plażą i przyjemny odpoczynek w małym miasteczku dają nam trochę ukojenia po intensywnym, ale cudownym dniu.
Comments